Translate

czwartek, 5 września 2013

Ptica.

http://www.youtube.com/watch?v=flZZ7Sbwun0

Ptica - tak mnie nazwał jeden nowo poznany człowiek na weselu, kiedy byłam w sierpniu ze znajomym. Dodał też, że jestem - "ćmą barową". Że fruwam i lubię wolność.
Nikt i nic mnie nie zatrzyma. Trochę tak jest.
Ale za tę wolność i fruwanie muszę płacić.
Kilka dni temu, znowu miałam melancholię. Coś mnie znowu dobija i za dużo myślę, jakieś chore sny ciągle. Ale nie o tym chciałam dziś napisać.
Dziś może na temat potrzeb kobiecych i wartości albo ideii życiowych.
Głupio to brzmi, ale może spróbuję to jakoś rozszerzyć i wyjaśnić, co mi leży na sercu i  z czym ostatnio się borykam albo mówiąc wulgarnie- co mnie wkurwia.
Enjoy!

Seks.
No ja pierdole! czy doprowadzenie kobiety do orgazmu to takie trudne?!
napierdalanie jak chomiczek to takie super??!
OK. Ja też lubię, ale penetracja - panowie - penetracja, nie rzeczowo podchodzić do lizania cipki, czy cycuszek.
Nosz kurna.
Czy wy macie jakieś wyczucie czasem?
Sami chcecie, żeby was miziać, pieścić i robić dobrze lodzika, a nie potraficie nas dotykać...
Pocałunek też jest ważny. Dla mnie to chyba jedyny bodziec, żeby się podniecić.
Czemu tak mało kobiet nie mówi swoim partnerom, co je podnieca?
Później taki koleś, przekonany, że jest zajebisty w łóżku, robi to samo z inną, później z kolejną, w końcu trafia na mnie i ja mu mówię, że mi się nie podoba, a on jest rozczarowany i wkurwiony?
Hmm.
Ale to nie moja wina chyba, tylko tego, że naprawdę był słaby. I musi się z tym pogodzić. Słucham moich znajomych i tak słuchając wyobrażam sobie ich  życie seksualne. Niektóre mają ciekawe i są spełnione, mam na myśli, zadowolone i nikt nie musi poprawiać, ale inne, to aż sama mam ochotę je zadowolić, po tak kiepskich stosunkach z ich partnerami. Wydaje mi się, że to przez pornosy. Może nie sugerujmy się nimi, tylko zachowujmy w łóżku tak, jak czujemy partnera/kę i będzie bajkowo.
Z euforii od zajebistego seksu, aż się w głowie kreci.

Mieliście kiedyś taki seks, że czuliście się jak pijani, a nie byliście?

Jeśli nie, to współczuje Wam...:)

Ja lubię eksperymentować, ale i "tradycyjnie" podchodzić do sytuacji, to zależy na co mamy ochotę. Ale większość mężczyzn jest nudna w seksie fest. Najgorsze jest to, że ludzie wstydzą się swojej seksualności. Wyzwolenia.
Jak ten znajomy powiedział o mnie, że jestem wyzwolona i lubię psocić, miał chyba też na myśli, że pewnie nieźle się "pieprzę". Kto wie, nie wiem tego. To, że się śmieję, nie mam czasami zahamowań, to fakt, bo dla mnie powiedzenie "cipka" to nie jest jakiś wulgaryzm. Albo bycie pewnym, czego oczekujesz albo, co lubisz w seksie, to takie złe?
no nie wiem, ja też chcę osiągnąć orgazm jak i dać drugiej osobie, więc teraz nie owijam i mówię o tym wyraźnie. Polecam. Jak Ci się nie podobało, to powiedz, jak nie miałaś orgazmu, to nie udawaj. Po co, samą siebie okłamujesz, już chuj z nim, ale Ty jesteś ważna. Jak nie potrafisz zrobić lodzika, to powiedz, że nie umiesz, ale postarasz się dla niego, jak najlepiej. I niech tylko taki gość zacznie się śmiać z tego, to urwałabym jaja. Chodzi o zaufanie. To nie jest maszynka do robienia loda albo minetki. Musi być chemia. Pożądanie.

Kolejna sprawa.
Umoralnianie.
Nie będę hipokrytką, jeśli nie napiszę,  że sama to stosuję na moich znajomych, rodzinie. Ale ok, ja szanuję krytykę innych, to i moją też proszę poszanować. Jak coś mi się nie podoba, to mam chyba do tego prawo? Prawda?!!
Każdy ma jakieś swoje przyzwyczajenia albo wyniesione z domu albo nabyte przez sytuacje w których się znaleźliśmy. Ale więcej tolerancji. Ja nie będę robiła tego jak Zosia, bo ona uważa, że jej sposób jest najlepszy, a mój nie. Niech spróbuje mojego. Styl ubierania, jak mam ochotę na dres, to wkładam, nikomu się nie musi podobać, mnie też nie musi się podobać jak ktoś inny się ubiera. Nie lubię, jak ktoś się spina i ma kołek w dupie. Wywiera stres i u siebie i u mnie. Po co tak się nakręcać. Czy nie można żyć spokojnie? Po co te wyścigi szczurów?
Ja już to pierdolę. Ani matka, ani ojciec nie będą mi mówić, co i jak mam robić. Szanuję ich opinię, ale i tak zrobię co będę uważała za słuszne.
Denerwują mnie niektórzy,  że nie potrafią albo boją się wyrażać swoje opinie. A już przede wszystkim wśród bliskich. Mamie, tacie, boją się powiedzieć, co myślą. Zastraszeni, jacyś. Nie pokazują prawdziwej swojej twarzy. A później się dziwią, o jej, a przecież moja córka, to taka dobra dziewczyna, jak to się stało, że bierze narkotyki od 5 lat, przecież co tydzień chodziła ze mną do kościoła. Świadectwa z paskiem, stypendium na studiach. W pracy najlepsza. A jednak, nie wytrzymała. Ma swoje używki. Pije, pali, pieprzy się z kim popadnie, a przy rodzicach jest najlepsza. Pozery jebane. Moi rodzice wiedzą jaka jestem. Ja nie nie ukrywałam swojej twarzy. Jak byłam pijana i zarzygana, matka mnie umyła i spakowała do szkoły. Ojciec wiedział, że jaram marihuanę, był zły, ale co miał zrobić? Czy wyrosłam na złego człowieka? dla niektórych, co to przeczytają pewnie tak. Ale wiecie co?
W dupie to mam:)
Pozdrawiam,

2 komentarze:

Szukaj na tym blogu