Translate

czwartek, 21 marca 2013

Nobliwa matrona






Spadek akcji egoizmu, a wzrost akcji empatii...





"Dyskurs miłosny jest dzisiaj nadzwyczaj samotny" - Barthes



http://www.youtube.com/watch?v=SFvCx6w_ptE

Wiem, że to już staje się nudne, moje skoki od euforii po depresję, ale dobrze wiecie, że to choroba.
No niestety, czas się do tego przyznać głośno. Liczyłam, że będzie przy mnie ktoś, kto mnie zrozumie, obdarzy opiekuńczością. Będzie wyrozumiały. Dobry dla mnie.
Czy ja za wiele wymagam?
Czy mnie się do cholery nie da pokochać, polubić?
Ten kto mnie zna, wie, że jestem emocjonalna, aż za bardzo.
Walczę z tym, ale to nie jest takie proste. Mam ADHD. Taa, bardzo śmieszne, ale nie dla mnie.
Ja już wiem, w czym jest problem, ja za bardzo chcę by ktoś mnie pokochał. I jak oni to widzą (meżczyźni oczywiście) są przerażeni tym, ile ja w sobie mam energii i tego ciepła...

Dziękuję ci tato!
za to, że mnie tak skrzywdziłeś! ostatni raz, to chyba przytuliłeś mnie jak miałam dwa lata.
Może kiedyś Ci wybaczę.
Jak na razie wybieram takich mężczyzn jak Ty.
Za mało mnie przytulałeś, gdzie Twoja miłość ojcowska?
Tak bardzo mnie skrzywdziłeś, że przez Ciebie wyląduję w psychiatryku, bo ja już mam poważne problemy osobowościowe.
Zresztą miałam je od dziecka i dobrze o tym wiedzieliście...
A ja tylko chciałam miłości, żeby ktoś mnie pokochał...
Robię się agresywna, arogancka, rzucam mięsem na lewo i prawo. Bo jak tylko jakiś mężczyzna zaczyna mi sugerować, że robię coś nie tak, to od razu przypominasz mi się TY, tato- kurwa mać!

Zawsze dla Ciebie było za mało, to opierdalałeś mnie za czwórki w szkole, teraz za to, że mam 25 lat i jeszcze się nie obroniłam.
że źle odłożyłam kubek, że nie znam wszystkich państw i stolic, że kurwa coś, zawsze coś, to ja tak bardzo chciałam być idealna,  a teraz mam problemy z otwarciem pasty do zębów. Zrobiłeś ze mnie inwalidę.
Mam problem z podstawowymi sprawami.
Dość tego.
Ja już nie chcę się męczyć. Za bardzo cierpię od dziecka, przez to, co nam zrobiłeś.
Ja nie chcę zakładać rodziny, mieć dzieci, które chciałabym mieć, ale nie wiem, czy będę potrafiła się na to zdecydować.
Tak bardzo boję się poważnych związków, że ze strachu nie wejdę w to, przynajmniej poczekam jeszcze, oj długo sobie na to poczekam.

Nie lubiłam jak na mnie krzyczałeś, nie lubię agresji, a już przede wszystkim w związku, w relacji damsko- męskiej. Ze mną trzeba na spokojnie, nie agresywnie. Wytłumaczyć, ja wbrew pozorom jestem na maksa tolerancyjna i wyrozumiała.
Wystarczy tylko powiedzieć.
Czy to takie trudne? a nie znęcanie się, frustrowanie, wyżywanie na kimś kto nie powinien oberwać.
Trzeba się wyładowywać u źródeł, a nie ranić bliskich...
To mi nie pomaga, to mnie oddala.
Zaczynam się bać, denerwować.
Ja tak bardzo pragnę spokoju, harmonii.






Przez to, że nigdy nie potrafiłeś ze mną rozmawiać, jak ojciec, mam problemy z mężczyznami.
Którzy zamieniają się w złe duchy. Przepraszają jak Ty, a później znowu robią to samo.
Krzyk.
Złość.
Agresja.
Ja nie pozwolę na to już nigdy.
Ja oczekuję szacunku.
Jestem silną kobietą i potrafię dążyć do celu. Ale jeśli, ktoś, kogo uważasz za bliską ci osobę, rani Cię. To odechciewa ci się żyć.
Rano wstajesz i myślisz sobie, dlaczego sobie na to pozwalasz? Nie może cię nikt tak traktować i przelewać swoją złość na Ciebie, za coś, za co nie odpowiadasz.
Mam nadzieję, że Ci kiedyś wybaczę.
A może Ty będziesz miał odwagę pochwalić mnie za coś, wspierać, podmuchiwać moje skrzydełka żebym nie spadała, tylko latała i zdobywała szczyty.
Jeśli nie, niestety będę musiała traktować cię jak powietrze.
Wybacz.
Nie chcę się męczyć i denerwować.
Jestem zbyt pełna życia, energii, żeby mi ktoś ją zabierał do takich sytuacji.

Nemo inteligent.











poniedziałek, 18 marca 2013

Sumienie i mózg




Co jest dla mnie ważne?

http://www.youtube.com/watch?v=hRQWJmQ9b2I

‎"It's important not to rush through life so much that you don't find time to do the things you really should be doing."
"What things do you wish you'd made more time to do?"
"I wish I'd learned to drive a racecar. Learned to cook. Followed up with a certain young lady. I wish I'd read more. I've got this stack of books I'm going through now, but I should have read them 50 years ago. I'm even reading Harry Potter!"


piątek, 8 marca 2013

"Rajski ogród"

"Każdy powinien mieć kogoś z kim mógłby szczerze pomówić, bo choćby człowiek był nie wiadomo jak dzielny, czasami czuje się bardzo samotny. " E.H.







"Dobroć nie może wypływać ze słabości, tylko z potęgi." Stanisław Ignacy Witkiewicz

Byłam wczoraj w psychiatryku. Hahah. Spokojnie nie ja, choć, może i też powinnam. Odwiedzałam znajomego. Najlepszego kumpla. Czasami tak bywa, że Ci najlepsi ląduje właśnie w takich miejscach.
Ja wcale nie żartuję. 
Najgorsze jest to, że on jest na maska inteligentny. Zna kilka języków, podróżuje, no kurde. Wie więcej niż Ci, co mają jakieś wysokie pozycje społeczne.
Czy coś w tym stylu.
No nic.
Nie chcę tu nikogo obrażać, w sumie musiałabym też siebie. 
I trochę mnie to wkurza, że ląduje tam, co jakiś czas. W sumie to jego trzecie wakacje tam. Powiedział mi, że do trzech razy sztuka. Ale jego choroba jest nie wyleczalna, do końca życia musi brać tabletki. A jak nie będzie ich brał, to Sobieskiego - welcome to. Ehh. 

Ja też tam nie byłam po praz pierwszy, ale mimo wszystko nie potrafię oswoić się z tym miejscem. Dwa lata temu odwiedzałam go dwa razy w tygodniu. Czasami wychodziło częściej, to zależy. Chodziłam tam na zajęcia z tańca, a po drugiej stronie, miałam F2. 


Ej, nie wiem. Ale to miejsce mnie trochę dołuje. Jak zbliżam się do tego szpitala, to jakbym przekraczała inny świat. I jak z niego wychodzę, to jadę jak obłąkana. Tam można zwariować, będąc tam przez 10 min. 
Oczywiście, mimo wszystko mój kolega wyróżnia się z pośród tych "czubków". On tam rządzi. Kurde. Oczywiście był na tym samym oddziale, w tym samym pokoju. Tylko ekipa się zmienia. 
Czekał na mnie przed wejściem, był bardzo szczęśliwy, że go odwiedziłam. Ja go nie zawodzę. 
Jestem z nim zawsze. A najbardziej jak jest z nim najgorzej. On nie ma nikogo takiego, czuję trochę odpowiedzialność za niego. 
Szliśmy tym korytarzem, tam jest gorzej niż w filmach. Serio. 
Otworzył mi drzwi do swojego oddziału i wyjścia już stamtąd nie było. 
Po jeden stronie sypialnie dla kobiet, po drugiej dla mężczyzn. Przez chwilę zerkałam na tych ludzi, hanys (tak będę nazywać mojego kumpla) powiedział, żebym usiadła sobie na "świetlicy" - (tam jest jak na koloniach. ) i czekała na niego. Zaznaczył, że jak ktoś mnie zaczepi, to "przypierdolić krzesłem, bo tu są nienormalni ludzie i nigdy z nimi nie wiadomo, co mogą mi tu zrobić" 
Także tego. 

Po raz kolejny bałam się. Siedziałam przy tym stoliku, gapiłam się w ścianę. On poszedł do pokoju po colę. Wcześniej, mijaliśmy kilka osób, zapoznał mnie z nimi. Jeden był malarzem, drugi nie wiem kim był.
Kimś na pewno.
No i siedziałam sobie.
Tam chodzą jak w kieracie.
Ciągle ktoś.
No i szedł ktoś, myślę sobie, żeby nie podszedł do mnie, ale to nie było możliwe.
Zapytał, co tu robię, do kogo przyszłam i poszedł sobie.
Miał schizofrenię.

"Nie stawiam hipotez." I.N.

Jak tylko hanys to zobaczył, to od razu do niego z mordą, że go zaraz zbije, jak tylko mnie dotknie, żeby spierdalał. Zatkało mnie, powiedziałam, że nic mi nie zrobił, że panuję nad sytuacją, na co on, że tu są same świry i z nimi nigdy nie wiadomo...
Najlepsze w tym wszystkim było to, jak powiedział, że powinnam tu z nim być, a nie on tu jest, a ja sobie spokojnie chodzę po mieście, że moja choroba nie jest zdiagnozowana, ale mam to samo, co on! I że zaraz uderzy się głową w ścianę, powie, że to ja i będę z nim tu.
To nie są żarty, ja się naprawdę bałam. I tak mnie podniósł do góry i chciał wrzucić do kosza.
Kurde.
No nic.
Mimo wszystko było spoko loko. Nawet miał wyjścia otwarte, skoczyliśmy na herbatę do pobliskiej restauracji. Bałam się, że mi ucieknie, ale odprowadziłam go i spokojnie wróciłam do domu.
To na tyle.



Dziękuję i do widzenia.

M.

Szukaj na tym blogu