Translate

piątek, 6 września 2013

Na Pragie.

Witojcie, jołki połki, ema będzie gema!

wczoraj trochę przesadziłam, dziś przesadzę bardziej haha. Żartujeeee. Wyżaliłam się i wylałam wczoraj, więc dziś już mi się nie kce.
Wczorajszy dzień był bardzooo słoneczny. Poszłam ze znajomym nad Wisełkę, posiedzieliśmy, przy okazji spotkałam chłopaka mojej koleżanki, szedł na rybki, moczyć kija, a my moczyliśmy wcześniej hehehe

Taki głupi żarcik. Po południu poszłam z kolegą na seansik filmowy: "KONGRES", co to był za film, mega psychodeliczny, oszalałam. W drodze do domu, zaczęłam go analizować. I stwierdziłam, że tak jak oni, czasami zażywam taką kapsułkę, żeby przejść na drugą stronę i być w wersji animowanej, nie martwić się i nie myśleć o niczym złym. A jak się kończy kapsułka, to wracam do szarego, brudnego i pełnego wojny świata, po to, żeby się przekonać, że muszę wziąć jeszcze jedną kapsułkę i wrócić na drugą stronę, bo tu nie jest tak kolorowo. Tu nie istnieje. Już mnie tu nie ma. Przechodzę tam.

Wróciwszy, zastanawiałam się co ze sobą zrobić, wzięłam rower i pojechałam  na Pragie. W Składzie butelek był koncert, miałam tam się zobaczyć ze znajomymi, ale ich nie zastałam, więc siedziałam sama, słuchając muzyki. Po drodze, jak zawsze, musiało mi się coś przydarzyć. ROWER- odkąd mój siostrzeniec na nim jeździ, ciągle coś jest nie tak. Tym razem hamulec. Ocierało mi koło, już miałam się wracać, ale myślę, pierdolę to jadę dalej, ledwo, ale pedałowałam. W końcu tak mnie to zaczęło denerwować, że zaczęłam prowadzić, jakiś koleś się zlitował i pomógł mi naprawić. Odciął tylny hamulec i życzył powodzenia.
Sponio, super, stary za pomoc.
Zapomniałam, że nie mam i nagle zahamowałam przednim i kierownica wbiła mi się w cipkę. Tak! Wiecie co?
Boli jak cholera. Mam siniaka. Ktoś chce pocałować?
Dobra, to było chamskie! hahah
Po drodze spotykałam dziwnych ludzi, jak to na nocny rower przystało. Nie bałam się, pędziłam, jak pojebana. Albo krążyłam po uliczkach i obserwowałam. Czułam się, trochę, jak ta babka z filmu, że jestem w świeci animków.
Jeżdżąc na rowerze, czuję się jak w transie, więc każde jego zepsucie, działa mi tak na nerwy, że wpadam dziki szał. Podróżowanie nim, jest czymś magicznym. Znowu mam tak, że biorę rower i sama jeżdżę nocą. Nocą jest przyjemniej. Więcej kolorów. Polecam.




Hmm. A tak sobie wstawiłam to ścierewko.
Powiem Wam, że życie na bezrobociu, bywa ciekawe. Kulturalnie wszystko, codziennie do kina, jakiś koncercik, jakieś wydarzenie kulturalne, teatr, bankiet, urodzinki. I się żyje. Czego mi potrzeba do szczęścia więcej???
Rower mam, psa mam! Jest dobrze, chujowo, ale stabilnie.
Dziś znowu wypad rowerkiem na Plac Zabaw, koncercik, jutro filmik, w ndz gra i tak na okrągło.

Czasami jak sobie zorganizuję czas, to jestem zadowolona na koniec, że dobrze wykorzystałam to co mogłam.
Miłego łikendu, ciulki!
eloooo

https://www.youtube.com/watch?v=iexoDhvwGbo

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szukaj na tym blogu