Translate

niedziela, 3 listopada 2013

Chujowa pani domu.



Sobota.
Zaduszki.
od rana sprzątanie, przygotowania do wieczornego dansingu. Pomagałam trochę, ale byłam zbyt  mięciutka przez antybiotyki, chorobę, z której jeszcze się nie wyleczyłam.
Mieszkanie posprzątane, przystawki, pyszne przekąski zrobione.
a daniem wieczoru były żydowskie pierogi, którymi goście byli zachwyceni. Ja sama specjalnie za nimi nie przepadam, ale wczoraj były tak pyszne, że opychałam się jak dziecko czekoladą.



Pierwsi goście zaczęli się zjeżdżać od 19 już. Po przywitaniu się, dostawiali tylko o jedną wódkę więcej  i tak co 30 min. Nikt nie czekała na nikogo z alkoholem. Robiono drink za drinkiem. O 22 towarzystwo było lekko wcięte. Ja siedziałam z nimi tylko do 21, później schowałam się w swoim pokoju i leżałam w łóżku.




Towarzystwo i ludzie tego wieczoru jakoś nie byli mi po drodze. Wręcz odstraszali mnie. Bałam się ich. Wolałam swoje towarzystwo i swój pokój. Głowa mnie zaczęła boleć od ciągłego wypytywania, zadawania pytań, głośnej muzyki, od tego wszystkiego.
Męczyli mnie.
Była tam znajoma mojej siostry, która podobno od dawna chciała mnie spotkać. I jak zobaczyła mnie, to prawie się na mnie rzuciła.
Dziwnie się poczułam i za jej sprawą jeszcze bardziej wolałam samotność tego wieczoru.



Spałam.
Ale co jakiś czas się budziłam.
A raczej budził mnie śmiech, głośna muzyka, krzyki, tańce.
Co jakiś czas, ktoś trzaskał drzwiami od łazienki (które są obok mojego pokoju i moich drzwi)
Co chwilę ktoś wpadał i odbierał telefony w moim pokoju, zapominając, że jestem na górze, że śpię i jestem chora.
Słyszałam, jak ktoś pytał mojej siostry, co mi jest, że nawet nie chcę zejść na chwilę etc.
Ja przestałam pić alkohol, nie palę znowu papierosów i zrobiłam się antyimprezowa.
Już mi się nie podoba taki sposób spędzania czasu.
Zanim napili się alkoholu, byli znośni, jak już się wstawili, to miałam ich dość.
Byli wtedy w innym świeci, okłamywali  rzeczywistość. Mnie to nie bawi.
Nic mnie nie bawiło z ich wczorajszych, zasłyszanych przez ścianę żartów.
Ale tak nie było tylko na imprezie u mnie. Tak jest wszędzie na imprezie, gdzie pojawia się alkohol.
Jacy jesteśmy wtedy próżni, jak wiele jest nieporozumień, kłótni, pobić, spięć.
Miałam ochotę wstać i wyrzucić ich wszystkich z mieszkania, dodając, że są pajacami.

ktoś się popłakał,
ktoś był niemiły
ktoś zabrał komuś tlen,
ktoś zniekształcił rzeczywistość,
ktoś dał im alkohol...

A ja obserwowała a raczej w większości przysłuchiwałam się im.
Zaczęłam płakać.
Płakałam. Całą noc.
Chwila słabości?
a może mnie oświeciło?
Medytowałam.
O 3 nad ranem towarzystwo się rozjechało. Było głośno. Wybudzili mnie ze snu.
Byłam zła.


Słyszałam tę zniekształconą mowę, wyobrażałam sobie ich pijackie zachlane, zniekształcone mordy.
Dostawałam obrzydzenia i modliłam się, żeby już sobie wszyscy poszli.
Został tylko Maciek, moja siostra i jej chłopak.
Coś było między nimi nie tak.
No tak, alkohol. Jakieś nieporozumienie.
Maciek przyszedł do mnie do pokoju, bo usłyszał, że wstałam i zapytał, jak się czuję i czemu do nich nie zeszłam.
Wyjaśniłam, to pokrótce. Zrozumiał bez dopytywania.
Poniekąd za to go polubiłam.
Nie męczy mnie.
On wyszedł i wszyscy poszliśmy spać.
A raczej oni, a ja medytowałam. Usnęłam o 6.

Niedziela.
Stracony dzień każdego pijaka.
Ale nie mój.



Pomimo nie wyspania i złego samopoczucia, posprzątałam mieszkanie i zaczęłam robić pierogi.


Przecież, wczoraj zostały niedokończone, a dziś oprócz mnie, nikt nie był w stanie ruszyć palcem.
Wyszyły jakie wyszły, jeden duży drugi mały, ale były smaczne.
Nakarmiłam pasożytów, bo oczywiście, nie omieszkali nie wpaść dziś ponownie, w co prawda w nieco innym humorze, z kacami moralnymi i tego typu objawami.


Przepraszali mnie, chociaż tyle. Doceniam to i nie mam żalu, za ich zachowanie.
Przecież sama nie lepiej zachowywałabym się po takiej ilości alkoholu i emocjach temu towarzyszących.
Dlatego nie piję.


I coraz bardziej przekonuję się do tego, że to nie prowadzi do niczego dobrego.
Medytacja.
Medytujcie.
 

"Przez rok cierpiałem na jakąś chorobę mózgową, a zdawało mi się, że jestem zakochany." Bolesław Prus

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szukaj na tym blogu