Translate

czwartek, 2 czerwca 2016

Na wspak- czyli jak zrozumieć mężczyzn.

Jeśli ktoś mi wmówi, że to kobiety są skomplikowane, to zrezygnuję z bycia nią.
Ostatnio miałam spięcie z moim ukochanym.
Poniedziałek jak poniedziałek.
Wracam jak zawsze ok.18 do mieszkania. On zresztą też. Tym razem ja byłam pierwsza, a w mieszkaniu zastałam mojego psa i Panią Anię, która pomaga nam w utrzymaniu czystości w naszych komnatach.
Wyszłam z psem. Pogadałam jeszcze chwilę z Panią Ania po czym sprawdziłam swój telefon. Mam wiadomość od niego, że będzie później, bo odwiedza swojego syna. Myślę sobie, OK. Też wychodzę. Więc napisałam mu, że dla mnie spoko, ja też wychodzę i będę później.
Kropka.
Nie napisałam z kim i gdzie.  Nawet nie przeszło mi przez myśl, że coś nie tak zrobiłam.
Nie dopytał, więc pochłonęła mnie rozmowa i zapomniałam o tym.
Stwierdził, jak mi później powiedział, że nie chciał mnie kontrolować.
Bardzo tego nie lubię. On zresztą też.
W większości jak nie wychodzimy razem, to informujemy siebie, gdzie będziemy etc etc.
A jak nie zdążymy, to piszemy sms, czy jakąś wiadomość na FB.
Nie wydzwaniamy, nie piszemy non stop, szanujemy czas, gdzieś tam na mieście.
Wyszłam o 19, wróciłam o 23.
Spotkałam się z kolegą z teatru, bo razem będziemy w etiudzie. A poza tym dawno się wdzieliśmy, bo był chory, więc chciał mi opowiedzieć, jak było na długim weekendzie z jego nową dziewczyną bla bla bla.
Tak się rozgadaliśmy, że dobijała 23.
Nie sprawdzałam telefonu. Była gdzieś tam zakopany w worku.
Po czym sprawdziłam, a tam wiadomość od mojego chłopaka:"czy wszystko gut?", odpisałam, że tak i właśnie się już zbieram i zaraz będę się tulić z nim.

Wróciłam, on już spał. Wykąpałam się i szybko wskoczyłam do naszego cieplutkiego łóżeczka.
Przytuliam się. Obudził się. Zapytał, czy byłam nad Wisłą. Ja, że nie - w knajpce,  na lemoniadzie, z kolegą z teatru.
No i się zaczęło.
Czy zrobiłam to specjalnie, żeby był zazdrosny. Dlaczego tym razem nic mu nie napisałam, gdzie i z kim jestem.
Czy chciałam coś ukryć. Czy ma powody do zazdrości?
No i awantura.

Ciężko było mi się wytłumaczyć, bo nic złego nie zrobiłam. Jestem w nim zakochana po uszy już prawie dwa lata i nadal się nim chwalę i opowiadam każdemu. Mieszkamy razem prawie rok. Jest nam razem cudownie. Ale zazdrość przyszła sama. To chyba znak, że mu na mnie zależy, że kocha.
Ja też jestem zazdrosna troszeczkę. Gorzej byłoby gdybym nie była.
Sprawa została wyjaśniona. Mimo to coś nadal wisi.
Nie chcę, żeby kiedykolwiek myślał, że chcę go sprowokować do zazdrości. To nie świadczyłoby nic dobrego o mnie. Nie dawać mu podstaw do podejrzeń. Chce żeby mi ufał i vice versa. Nie chcę nakręcać spirali nienawiści, bo nic dobrego z tego nie wyjdzie.
Czasami chodzi o to, żeby nie dyskutować. Przyznać się do błędu, przeprosić i na następny raz uważać.
Zazdrość to nic złego, ale nie warto jej nakręcać.

Czasem trzeba bardziej dowartościować drugą połówkę, jak ma gorszy czas. Raz na jakiś czas z czegoś zrezygnować, żeby poczuł się wyjątkowo.
Kompromis, który w związku wcale nie jest taki łatwy.
Uczę się go.


Szukaj na tym blogu