http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=ytIfSuy_mOA
Mój Boże.
ja w to nie wierzę, czyżby?
to jest jakaś bajka...
moje marzenia, czyżby zaczynały się spełniać?
Aaaaaa.
W sumie banalna sprawa, ale nakręca jak cholera.
Wczoraj wysłałam CV. Tak, zawsze chciałam tam pracować. Chciałam podróżować. I tak myślę sobie: " dobra, będzie, co ma być". - i co?
Sprawdzam e-mail, a tam zaproszenie.
Ja mam teraz ciekawą pracę, rozwija mnie, ale czemu by nie pójść choć na rozmowę, nic na tym nie tracę.
Tyle lat, szukania ciekawej pracy, spełniania w końcu swoich marzeń, zajmowanie się swoimi zainteresowaniami były dla mnie odległe.
A teraz spada to na mnie, jak przysłowiowa "kasza manna".
Nie chcę się cieszyć za bardzo, ale w sumie dlaczego nie?
Dość tego narzekania.
Nadchodzą grube lata, moi drodzy.
Oj taak.
Pójdę tam, nie nastawiam się na sukces, ale warto zobaczyć, jak miałoby to wyglądać. A to wszystko dzięki temu, że zaczęłam w siebie wierzyć.
Wiarą czyni cuda. Mówię wam, a raczej piszę do diaska.
Jarajcie się ze mną i uwierzcie w siebie.
W końcu.
A także dzięki mojemu kochanemu. Ja nakręcam się nim, on mnie nakręca i ja nakręcam swoje życie.
Tak, to ja mogę być zakochana całe życie.
On jest moim szczęściem.
Myśląc o nim zaczynam działać, wspiera mnie. Mimo, że nie ma go obok.
Dziękuję Ci.
Chce mi się żyć.
"Nie umiem pisać, ale jestem tego rodzaju debilem, który jeżeli czegoś nie umie, to go to strasznie wciąga. Lubię po prostu to, czego nie umiem, co jest nieznane." M.P.
Translate
środa, 30 stycznia 2013
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz