"Nie umiem pisać, ale jestem tego rodzaju debilem, który jeżeli czegoś nie umie, to go to strasznie wciąga. Lubię po prostu to, czego nie umiem, co jest nieznane." M.P.
Translate
niedziela, 6 stycznia 2013
Pochuje.
"Pochuje powstały z braku rymu."M.P.
Pewnie się zastanawiacie, dlaczego umieszczam ciągle cytaty Marii Peszek? Otóż, kocham tę babeczkę!
I pewnie jest wiele osób, które tak jak ja, jara się nią w taki sposób, że każde jej słowo uważa za naprawdę cenne. Ona wyraża siebie przez muzykę i świetnie jej to wychodzi.
A ja wyrażam się Marią Peszek.
W czwartek byłam na premierze Bejbi Blus. Dostałam zaproszenia od moje kumpla. Zabrałam swoją przyjaciółkę i biegusiem popędziłyśmy na seans. Pewnie wiecie, co to za film. Nie chcę nikogo obrażać, ale to nie mój target filmowy. Poza tym, byłam ciekawa, co to jest. Do cholery. Z własnych pieniędzy nie kupiłabym sobie biletu. Za darmo - to większość pójdzie. Oczywiście, wejście było na zaproszenia, więc jak się domyślacie, sale wypełniły się celebrytami. Szał. Pozorka do upadłego.
To była ta - zepsuta cyganeria warszawska.
Rozpoczął się film. Film, jak film, Myślałam, że będzie gorzej, Poruszał smutne sprawy życiowe, to prawda. Ale ja już o tym wcześniej wiedziałam.To był dramat. W sensie film, gatunek. Hehe. Były chwile, że miałam dobry ubaw z niektórych scen, a to dlatego, że to była tragikomedia. Ludzie jak usłyszeli mój śmiech, byli przerażeni, odwracali głowy, zaglądali, kto się tak śmieje.
Nie wiem, ci ludzie, w ogóle, ale to w ogóle nie mieli dystansu. Oczywiście, zostałam potraktowana, jak "głupia małolata- bez wartości, która pewnie poszła pierwszy raz do kina i nic nie rozumie".
pff.
Chyba bardziej rozumiem niż się wam wydaje.
Takie sytuacje, miałam na porządku dziennym, no może oprócz tak harcorowej, która była pokazana w tym filmie, a propos zamknięcia dziecka w schowku na bagaże...
z tego się nie śmiałam.
Przeczytałam o sobie w necie, że moje zachowanie było straszne. I trochę zrobiło mi się przykro.
Chyba się za bardzo oburzyli, co do końca nie miało większego sensu.
Może oni są tak sztywni i nie potrafią wyluzować, że takie zachowanie było w ich towarzystwie naganne. Nie rozumieją widocznie z czego wynika śmiech, czym w ogóle jest.
Może powinni wyjąć w końcu, kij z dupy?
Film się skończył, zaczął się bankiet. Alkohol lał się strumieniami. Strasznie mnie suszyło po filmie, więc od razu z koleżanką, w ciągu sekundy wypiłyśmy lampkę wina. Najlepsze jest to, że jak szłam po alko, to patrzyli na mnie, jak na dziecko, które wzięło alkohol i jeszcze miało czelność śmiać się z takiej tragedii życiowej, przedstawionej w filmie.
Wypiłyśmy po trzy drinki i do domu. Ja z jednym wróciłam, bo nie dopiłam, a szkoda było zostawiać.
Miałam też ostatnio taką dość zabawną sytuację, że jak wracałam do domu z centrum, to spotkałam się wzrokiem z takim mężczyzną. Przez całą drogę do domu, wyglądał i patrzył na mnie. Zerkał już później tak bezczelnie, że patrzyłam na niego z taką samą odwagą, że nawet nie mrugnęłam. On też słuchał muzyki. Obserwowałam go i widziałam jak poruszał ustami, śpiewał pod nosem. Ale robił to celowo, żebym to zobaczyła. Może dlatego, że widział, jak nóżka mi chodziła w rytm muzyki, do mojej ulubionej piosenki Peszek, "Sorry Polsko"
To było coś takiego, że i on, i ja, przekazywaliśmy sobie jakieś sygnały, w taki delikatny sposób. Jeszcze to spojrzenie. Delikatne poruszanie ustami. Czułam, że ten koleś bardzo chciał podkreślić to, że mnie obserwuje i że zobaczył, coś we mnie ciekawego.
Pewnie, jak co drugiemu, spodobały mu się moje oczy.
Patrzył bardzo głęboko i vice wersja. Aż mi oczy łzami zaszły z tego wytężającego "gapienia się". Zwracał uwagę na każdy mój ruch. Sama się na tym złapałam i robiłam to samo. Tuż przed samym przystankiem, gdzie nasz wzrok spotykał się, co 3 sekundy. Parsnęłam śmiechem. Nie wytrzymałam. Zaryczałam, zapiałam i wyszłam z autobusu. On, odwrócił głowę i spojrzał na mnie tak, jakby chciał mi powiedzieć - "Miło było wracać z Tobą do domu. Dzięki za zabawę w spojrzenia. "
Serio?
już myślałam, że za mną wyjdzie i nie wytrzyma. Że porozmawia, zaczepi. Ale dobrze, że tego nie zrobił, inaczej to nie byłoby takie tajemnicze.
Miły mój.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz