Translate

piątek, 17 maja 2013

Panaceum

Oesu.

Moje różowe okulary wyglądają tak.


Kiedy to się w końcu skończy, chyba jak uśpię się tabletkami.
Depresja.
Ona jest, nie chce wyjść. Nie może mnie opuścić.
Przedwczoraj nie mogłam wstać z łóżka, głaz mnie trzymał. Nie mogłam nic zrobić. Kompletnie.
Czuję się najgorzej, nie radzę sobie z podstawowymi sprawami.
Najgorzej jest wstać rano, jak już zacznę coś robić, to jakoś to wszystko idzie w miarę sprawnie.
Ale gonitwa myśli nie pozwala mi żyć normalnie.
Jak komuś o tym opowiadam, to patrzą na mnie jak na wariatkę i zastanawiają się o co mi chodzi, przecież: "Jaką Ty możesz mieć depresję', "czym Ty się martwisz", "jakie Ty masz problemy".
A mam. I to nie są błahe sprawy. Nie będę teraz o tym wypisywać.
Znowu zaczęłam się bać telefonów, boję się odbierać pocztę, czytać e-mail. Chodzić do pracy, wychodzić z domu, a nawet do przedpokoju.
Jak miałam 16 lat, to chciałam otruć ojca.
Tak, miałam wtedy straszną depresję teraz to wiem, wtedy uważali mnie za obłąkaną i oddali na egzorcyzmy.
Mój losie.
Byłam na egzorcyzmach. Wywieźli mnie w cholerę daleko, pojechałam tam z katechetką.
Dobre to było. Mnich odprawiał nade mną jakieś modlitwy po łacinie. Później, wspólna modlitwa, padanie całym ciałem na podłogę, jakieś dziwne słowa, kazali mi powtarzać, jak z dobrego filmu.


To wszystko jest na maksa popieprzone. A ja jestem ostatnio słaba psychicznie.
31 maja wybieram się w końcu na wizytę do psychiatry, może on wskaże mi drogę - jak żyć. Albo pomoże mi pokochać siebie albo zrozumieć. Może za dużo oczekuję. Nie wiem, w sumie czego się spodziewać, Będę pierwszy raz. Bo już raz uciekłam, jak się zapisałam 3 lata temu, wtedy zaczął się ten nieszczęsny okres.
Ale mam też dobrą nowinę dla siebie w sumie. Po wizycie u specjalisty,  wybieram się na urlop:
to taki prezent na dzień dziecka.
Hmm, będę odpoczywać.

Pozdrawiam,

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szukaj na tym blogu