Translate

wtorek, 14 lutego 2017

Pukanie do drzwi

Pukanie do drzwi.
Tak nazwałam ten post. Może nie bez powodu. Już prawie cztery miesiące jestem na terapii.
Wydawać by się mogło, że jest coraz lepiej. Pierwszy miesiąc to totalny płacz, szloch, wkurw, agresja i żal do wszystkich, którzy znaleźli się w moim życiu.
Drugi był już pokorniejszy. Więcej rozmów, rozumienia, analizowania, zastanawiania się. Trzeci - pomyślałam, że zbliżam się do przebaczenia. Zaczęłam innym okiem patrzeć na rodziców na ich zachowania i na swoje - oczywiście.
Moje dzieciństwo, zaczęłam obserwować z innej strony. Już nie jako zapłakana dziewczynka, tylko jako dorosła kobieta. Tak mi się wydawało.
Za to ten obecny czas jest zupełnym powrotem do pierwszego miesiąca.
To bardzo ciekawe obserwacje.
Byłam już prawie pewna, że niedługo powinnam zakończyć terapię i odwiedzić mamę, mieć dystans do ojca, nie wkurwiać się na zaczepki ze strony ojca i siostry. Ale jednak nie. Jeszcze nie jestem gotowa. To wciąż jest we mnie tak głęboko, że wyszło ostatnio, że nie do końca pogodziłam się z chorobą mamy. Już nie jest taka jak kiedyś. Jest niepełnosprawna, a ja tęsknię za nią, jak była zdrowa i robiła mi obiady. Biegała wokół mnie i krzątała się po całym domu.
A teraz ona jest jak dziecko, którym trzeba się zaopiekować.
Płakałam.
Płakałam, bo sama jeszcze chciałabym, że ktoś się mną zaopiekował, ale ja już jestem dorosła i muszę się sama sobą zająć.
Wypadałoby się pogodzić z tym, że czasu nie można zatrzymać i trzeba doceniać to co się ma. A ja nie do końca doceniałam mamę, jak była zdrowa. tak bardzo mi źle z tym. Nie potrzebuję litości, wiem, że wtedy byłam rozwydrzonym bachorem.
Wkurzała mnie. I ta złość do mnie wróciła. Złość na matkę.
Zawsze coś robiła, gdy ją odwiedzałam. Gotowała, sprzątała albo była zmęczona i za mało jej było wtedy, kiedy jej potrzebowałam. Ona myślała, że jak ugotuję rosół, to spełnia swoje matczyne zadania. A jednak chyba nie o to w tym wszystkim chodzi. Nie o to. Chciałam mieć mamę. Jak moje koleżanki.
Mam mamę, ale w innym już krajobrazie. Chcę być mamą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szukaj na tym blogu